wtorek, 18 marca 2014

One Shot ,,Marletta" cz.1

W zamian, że straaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaasznie długo nie ma maj rodziału, to macie One Shota na maxa długiego, ale na razie cz. 1

Najpierw oczy są całe, nic się z nimi nie dzieje. Ale gdy człowiek doznaje uczucia, którym jest miłość po jakimś czasie z oczu zaczynają wylatywać po kolei jedna, dwie, trzy a następnie miliardy łez. Najgorsze jest to, że właśnie wtedy nie ma ich kto otrzeć. Nie ma kto pocieszyć. Nie ma kto nastawić do walki. Nie ma się nikogo, kto mógłby pomóc. Jest się zdanym tylko na siebie i serce... Serce, które w tym momencie też nie pomoże, bo jest rozbite na milion kawałków. A jeżeli nie ma serca, które może od nowa pokochać, nie można się też pozbierać. Miłość można porównać do takiej studni, która nie ma dna. Nie można upaść, aby ponownie się pozbierać.
Serce szatynki otaczały ból, smutek, a co najgorsze - stracenie. Nie miała siły, aby wstać, mimo, że już dawno upadła. Była w domu od już kilku miesięcy. Od już kilku miesięcy nic nie jadła, ale nadal się trzymała. Tęsknota ją utrzymywała. Tęsknota, o której nie wiedziała, której zadaniem było żyć i czekać, aż przyjdzie ten jedyny. Od kilku miesięcy była w tym samym stroju, w tej samej fryzurze. A najgorsze było to, że nikt się nią nie interesował. Nikt z jej przyjaciół nie przyszedł jej odwiedzić, więc? Nawet jej tata - nie zauważył tego, że córki od miesięcy przy nim nie ma. Jeśliby delikatnie to nazwać - miał ją głęboko gdzieś. Ona nawet już nie wiedziała, czy żyje.
Nie! Czas wsiąść się w garść. Dziewczyna jednym ruchem podniosła się do pozycji siedzącej w tym samym czasie odkrywając kołdrę. Wzięła głęboki wdech i uniosła się na nogach. Te w pierwszej chwili odmówiły posłuszeństwa, ale po chwili były zgodne z ich właścicielką. Prędko podbiegła do szafy. Wyjęła z niej szlafrok, który wsunęła na swoje, co stwierdziła już po kilku sekundach, klejące się ciało. Ruszyła pędem do pomieszczenia zwanego łazienką. Zdjęła różowy materiał i weszła pod prysznic. Delikatnie odkręciła gorącą wodę. Inni kwiczeliby i nie przestawali, ale szatynce to nie szkodziło. W końcu nie kąpała się od bardzo długiego czasu!  Pod wodą zleciały jej aż dwie godziny. Gdy wreszcie uznała, że już czas, aby przerwać miłe wrażenie delikatnie wypuściła wodę z wanny i pędem wybiegła z niej. Ponownie założyła różowy szlafrok i wróciła do miejsca, w którym spędziła kilka miesięcy. Wyjęła z szafy pierwszy lepszy zestaw, którym była śliczna kremowa sukienka i tego samego koloru szpilki:
          
Garden Sketch Dress    

Pędem wsunęła go na siebie i pokierowała się na dwór, aby zobaczyć osoby, których nie widziała, przez kilka miesięcy. Najpierw postanowiła jednak kuknąć do laptopa, aby zapoznać się z dzisiejsza datą. Piątek, 13 sierpnia. W ten sam dzień to ON z nią zerwał...
A więc minął już rok! Dokładnie rok...
Szatynka zawsze uważała, że ta data jest nieszczęśliwa. Teraz też. Wspomnienia utrzymywały się w kek głowie tak długo. Równo rok. Bardzo długo starała się pozbierać, powtarzała sobie ciągle ,,jutro". Ale czuła się jak gdyby to ,,jutro" nigdy nie przychodziło. A tak na prawdę minęło już trzysta sześćdziesiąt pięć jutr, a więc widzicie sami! Tyle razy się poddawała...
Prędko zbiegła ze schodów. Nic nie powiedziała wychodząc, bo nie wiedziała komu. Nie śmiała już nazwać się czyjąś córką, bo jej ojciec nie wiedział o jej istnieniu. A może? Może był załamany utratą córki? Chociaż nie - nie odezwał się do niej przez rok, nie próbował się z nią skontaktować, pomóc jej, pocieszyć.
Gdy nastolatka znalazła się przed domem pierwszy raz od roku wsunęła do swego nosa rześki zapach zieleni.



Fajny? Co do 1 One Shota, chciałabym skończyć go z którąś z autorek bloga poprzez gmaila. Jak ktos chce wytłumaczę wszystko w odpowiedzi

/M


1 komentarz:

Liczy się dla nas każdy komentarz!