czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 10 - Całus, celowe morderstwo, i potwierdzenie, że magia istnieje.

-Violetta-

Okazało się, że nic mi nie jest. 
Po prostu nabiłam sobie malutkiego siniaka i złamał mi się paznokieć. Lecz wystarczył tylko plaster.
Gdy wyszłam z sali Federico i Francesca mnie przytulili. Nie było Leóna. Czyżby plan Federico się nie powiódł?
Mam nadzieję, że nie będę musiała nosić długich skarpet z powodu, że León se nie przyszedł do szpitala... 

-León-

O matko! Strasznie boję się o Violettę. Cicho! Idzie. Chyba w moją stronę. Nie myliłem się. Violetta szła tą ścieżką, na której stałem. Przez chwilę myślałem, że zwyczajnie mnie ominie, ale tego nie zrobiła. 
-Cześć.-Czy ona właśnie się do mnie odezwała? Jeee xD
-Cześć - odpowiedziałem poważnie. Postanowiłem zachować zimną krew, mimo, że w środku cieszyłem się jak głupi głupek xD
-Co tam? - spytała się mnie co tam. Odbija jej po tym wypadku? Zawsze mówiła ,,-Cześć! Muszę Ci coś powiedzieć.." i już zaczynała mi bełkotać. Nigdy nie dopuszczała mnie nawet do głosu. A dzisiaj: 1. Dała mi się przywitać. 2. Nie gadała pół godziny 
-A nic ciekawego... - odpowiedziałem w końcu.
-   León... Znam Cię. Co Cię gryzie? - Usiedliśmy na ławce... To była ta ławka. Strasznie smutno teraz wyglądała. 
-Nic.
-León... - O nie! Tylko nie to! Ona znowu patrzy na mnie jak krokodyl na kawałek padliny!
-No dobra... Bo widziałem jak Diego niósł Cię na rękach.
-Okey. Wytłumaczę Ci wszystko, ale najpierw: Czy chcesz do mnie wrócić?
To pytanie strasznie mnie zmieszało. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Chcę tego? Pewnie, że tak. Skutki: Będziemy razem. Co się zmieni: Diego i Vilu wreszcie nie będą razem. :D
-Ja... Chcę - powiedziałem z wahaniem. Z wahaniem, ale powiedziałem CHCĘ.
-A więc tak: Ja przyszłam do domu cała zapłakana, a Federico powiedział[... doskonale wiece jak było, nie musicie czytać jak Vilu to tłumaczy]. I plan był taki: Żebym zarywała do Diego [...]. Miałam iść na te schody i specjalnie się przewrócić. Potem Diego miał mnie zanieść do szpitala, tak jak zrobił. Potem i tak sam by coś po dwóch dniach zepsuł. Ty miałeś być zazdrosny. Zerwałabym z Diego, i znowu bylibyśmy razem. Nie! Nie bij! To Fede wymyślił ten plan!   
-Nie będę bić! Chciałem Cię tylko przytulić! Żadna dziewczyna tak nigdy o mnie nie walczyła!

 -Violetta-

Wtuliłam się w Leóna. Miałam na twarzy uśmiech, który nie był od ucha do ucha, ani oka do oka, ale aż się zaokrąglał robiąc kółko na mojej twarzy.
Nagle ktoś na nas wpadł tak, że popchnął mnie do Leóna. On przyssał się do moich ust. 
Jednak tę magiczną chwilę ktoś przerwał. Usłyszałam głośny brzęk pistoletu. Potem ławka się pod nami zarwała.
Zaczęliśmy uciekać. Jednak było za późno. Leóna ktoś postrzelił w nogę. 
Park był opustoszały. Zauważyłam szybko odjeżdżającą ciężarówkę ściganą przez policję. To pewnie był ten dureń. 
Naszczęście León żył, bo słyszałam jego oddech. Był ciężki, ale był...
Rozpłakałam się i położyłam się obok Leóna. Z moich policzków zaczęły kapać łzy. 

Kilka minut później


W ciąż leżałam obok Leóna, a z moich oczu lały się łzy. Nagle jedna z nich kapła centralnie na serce Leóna. Nadusiłam na to miejsce. Jego koszulka była sucha. Ze zdziwienia postanowiłam ją odpiąć [dla waszej wiadomości, nie chodziło mi żeby o to zobaczyć TO]. Jego tors mienił się barwami tęczy.
 Nagle nad nami zawiał potężny wiatr. Moje włosy zmieniały barwę! Teraz były kasztanowate i kręcone. Po chwili stały się czarne i proste jak włosy Francesci. Następnie stały się znowu brązowe, ale upięte tak jak chodziła moja mama. Mimo, że León już nie oddychał przytuliłam go. Rozpłakałam się prosto w jego nagą klatę. Po chwili szeroko otworzyłam oczy.
Miałam wizję.
Zauważyłam martwe ciało od środka. Następnie zauważyłam małą złotą iskierkę. Ta powiększała się, aż maiła wielkość kilku centymetrów.  Następnie przeobraziła się w kształt serca i stała się czerwona. Zaczęła bić. Zrozumiałam, że jest to ludzkie serce. Następnie zauważyłam chyba środek tego serca. W sobie usłyszałam głos Leóna ,,To moje serce, Violetto. Jeśli chcesz to zobacz ile dla ciebie oddałem". W środku były wszystkie nasze wspomnienia. Nasz pierwszy pocałunek, każde nasze przytulenia. Każde szczere wyznanie. Ale były też nasze kłótnie. Jednak w jego sercu pod napisem BÓL, PRZEZ KTÓRY NIE MOGŁEM SPAĆ byłą nasza poprzednia kłótnia. 
,,Tak Violetto. To najbardziej przeżywałem" - to znowu był León.
Zrozumiałam, że to był od teraz mój jedyny kontakt z nim. Mogę się założyć, że ciałem płakałam, mimo iz duszą byłam obecna tu. Po chwili w jego sercu coś wykiełkowało. Był to kwiat. Róża - mój ulubiony. Po chwili zobaczyłam na niej napis ,,Violetto, ja żyję". I w tym momencie moja wizja się skończyłam.
I ja i León byliśmy inaczej ubrani [strój Nuestro Camino DO 1:27] . I była jeszcze jedna różnica.
León miał otawrte oczy, a obok mnie stała moja mama... 

________

Podoba się? 
W razie czego nie dziękować mi tylko piosence Nuestro Camino + Libre Soy.
Pisałam chyba ze dwie godziny. Zaraz też dam posta o czymś, co was może zdziwić...
Ulvien - prooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooszę!!!!!! Mogę napisać dalszą część?
Jutro dodam, obiecuję!
I jak mi pozwolisz do dodam też One Shota :D
PS. Jak kazałaś, jest na kolorowo. Trochę... :D 

Marth <3       
           

2 komentarze:

Liczy się dla nas każdy komentarz!