piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 11 - Wyobraźnia za często płata figle

-Violetta-

Moja mama? Nie, to niemożliwe. Moja mama zginęła kilkanaście lat temu!
-Mama?-pytam dla pewności. Zamiast odpowiedzi tak lub nie słyszę:
-Pamiętaj... Miłość przetrwa każdą przeszkodę... - i znikła. Szczerze - moja wyobraźnia za często płata figle. Spojrzałam opiekuńczo na Leóna. On ma otwarte oczy! Nie wierzę! Z całej siły się do niego przytuliłam. 
-Ty żyjesz! - krzyknęłam uradowana. Nigdy nie przeżyłam jeszcze czegoś takiego... To było takie magiczne... Momentalnie popatrzyłam się na strój Leóna. Miał beżowy garnitur i włosy upięte tak jakby miał się z kimś żenić. Natomiast ja miałam włosy upięte do góry i krótką sukienkę pokrytą mnóstwem cekinów i brokatem. Nie wiem, czy był to odpowiedni strój na taką okazję do zwykłego wyjścia do parku... Chyba raczej nie. Ludzie, których zdążyło sie nazbierać  [nie zabrakło też paparazzi ] dziwnie się nam przyglądali. 
Ja i León postanowiliśmy iść do domu. Chciał mnie złapać za rękę, ale się wyrwałam. Ta wizja ciągle nie dawała mi spokoju. A na dodatek jeszcze mama! Czy ja nie mogę wreszcie przeżyć dnia, w którym nie będę musiała się niczym denerwować i martwić? Odkąd pamiętam nie miałam jeszcze spokojnej nocy. Zawsze gdy zasnęłam budziły mnie koszmary, które przeżyłam kilka godzin wcześniej. Lub śniły mi się te, które wydarzą się następnego dnia.
Oprócz tego martwiłam się teraz tym, że zobaczyłam mamę. Chociaż nie... To mogła być sama wyobraźnia. Bałam się słów , które wydobyły się z jej ust. ,,Pamiętaj, miłość przetrwa każdą przeszkodę". Chodziło jej o Leóna? A może o kogoś lub coś innego?  Bałam się. 
Gdy León odprowadził mnie do domu i pocałował w pliczek na pożegnanie  powiedziałam:
-León, a może zostaniesz chwilę? Obiecuję, że tym razem nie będzie takich momentów w łóżku... 
-Może być. Ale po co? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Jak ja tego nie cierpię u ludzi...   
-Później Ci to wytłumaczę... Chodź - pociągnęłam go za rękę i wepchnęłam do domu. Oznajmiłam, aby poszedł na górę. Po kilku minutach zorientowałam się, że Federico nie ma. Gdy weszliśmy do mojego pokoju zapytał:
-To o co chodzi?
-No bo słuchaj. Gdy ,,nie żyłeś", jeśli tak to mogę nazwać - zaczęłam tłumaczyć, ale on mi przerwał.
-Jak to ,,nie żyłeś"? Ja żyję, i mam się dobrze.
-Zmartwychwstałeś czy coś takiego...
-A czemu nie żyłem?
-Jakiś bandyta Cię zastrzelił. Dobra, nie ważne. To miałam wizję Twojego martwego ciała od środka. I widziałam taką iskierkę, która potem się zrobiła w Twoje serce, które zaczęło bić. I potem widziałam Twoje serce od środka. I całe było wypełnione naszymi wspomnieniami. Ale nasza ostatnia kłótnia byłą dla Ciebie największym  bólem. Czy to prawda? - Ostatnie zdanie wypowiedziałam strasznie cicho i nieśmiało.
-Prawda. Ale to juz nieważne. Teraz już nic nas nie rozdzieli.
-Ważne. Sprawiłam Ci straszny ból.
-Może i tak, ale to było i minęło. To było dawno i nieprawda... Już mnie to nie obchodzi. - I jak ja mam niby mu uwierzyć? Ze łzami w oczach mówi, że go to już nie obchodzi. Może muzyk i tancerz z niego dobry, ale aktorem to już by nie był... Kiepsko udaje.
-León, wiem, że to nieprawda. Kłamać to ty nie umiesz...
-No dobrze. Nie mogłem przez to spać, ale teraz jest to już nie ważne. Jesteśmy razem...
Ja tylko usiadłam mu na kolanach i strasznie namiętnie pocałowałam.  
-,,Bo miłość przetrwa każdą przeszkodę..." - szepnęłam mu do ucha. Teraz już rozumiałam, co mama chciała mi przekazać...

_______
A .... Duzo krótszy niż wczoraj, ale za to zaraz dodam One Shota :p
Shot będzie o tym, że zaraz się przekonacie :D
Do za chwilę :D

Marth <3         
   

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj odkryłam tego bloga i no cóż ... jest genialny <3 !!!
    A co do rozdziału to CUDOWNY , ŚWIETNY , aż brak mi słów :**
    Zazdroszczę talentu ^^
    Weny wam życzę ;)
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3
    Patrycja ^^

    OdpowiedzUsuń

Liczy się dla nas każdy komentarz!